Dziś postaram się w kilku słowach opisać zawartość trzeciej epki projektu POPIOŁY – „Orfizmy” i wgryźć się nieco w mroczną duszę autora tegoż wydawnictwa, czyli Sir Sagittariusa.

Zacznę może od okładki – no cóż, nabazgrane ponure krechy, więc za dużo z niej nie wynika. Na wydawnictwie znalazły się cztery autorskie kompozycje w klimacie … hmmmm, no właśnie. Niby black metal, ale z jakimś takim knajpianym luzem. Niby atmospheric, ale też nie do końca.

Pierwszy utwór „Dar” jakiś to totalny chaos. Zaczyna się bardzo spokojnie, by zaraz ruszyć kawalkadą blastów. No i tutaj jest konkretny black metal, taki leśny, wręcz prymitywny. Szkoda, że w tej całej nawałnicy dźwięków mało słyszalny jest werbel (trza remastera zrobić). W środku fajne zwolnienie, tak na wyciszenie i złapanie oddechu, ale nie na długo. Takie zagrywki są jak najbardziej, ale tu jakoś do całości ni chucha nie pasuje.

„Świątynia Pana” to drugi utwór, który utrzymany jest w podobnym klimacie co poprzedni. Trochę blastów, zwolnień i blackowych skrzeków (teksty w języku ojczystym).

„Dzieci we Mgle” – od samego początku jawi mi się jako coś innego. Machina rusza z wolna i toczy się swoim torem. Urzekły mnie te „knajpiane” zagrywki z mruczącym basem w tle. Taki kierunek bym widział w niedalekiej przyszłości Popiołów.

I na zakończenie „Niech się śni już sen kolejny”, który od początku śmierdzi alkoholem i knajpowym dymem. Oczywiście pierwiastek czarnej polewki przebija się tu i tam, ale i znalazło się też miejsce na temat rodem z filmu „Twin Peaks”.

Ogólnie materiał nie jest zły (poprzednich wydawnictw nie słyszałem, więc niestety nie mam porównania), ale produkcja trochę kuleje. Ja wiem, że w domowym studio nie osiągniemy tego co w profesjonalnym, ale na przyszłość warto by było tego spróbować (brzmienie gitar i perkusji!). Nie jestem też zwolennikiem polskich tekstów w tego typu muzyce, ale tutaj przynajmniej autor wyraża się dość wyraźnie, więc nie ma większego problemu ze zrozumieniem poszczególnych fraz. We wkładce są umieszczone teksty więc można zaspokoić swoją ciekawość i zinterpretować je po swojemu. Więcej grzechów nie pamiętam.

P.S. A tak jeszcze dodam, że: Orfizm – nurt religijny w starożytnej Grecji powstały w VII w p.n.e. związany z kultem Dionizosa, cechujący się wiarą w wędrówkę dusz i ich wyższości nad ciałem. Lub też: Orfizm – abstrakcjonistyczny kierunek w malarstwie, postulował tzw. malarstwo czyste (bezprzedmiotowe) oraz „ekspresję barw i liryzm wypowiedzi”.