Novembers Doom doom metal band

W końcu dotarła do mnie z za wielkiej wody najnowsza płyta mistrzów ponurego doom metalu November’s Doom „Bled white”. Po kilku przesłuchaniach mogę  już co nie co skrobnąć o tym albumie.

Płytę otwiera tytułowy kawałek „Bled white” i od razu słychać, że stary poczciwy November’s powrócił. Bo przyznam szczerze, że po ostatniej płycie „Aphotic” z 2011 r spodziewałem się czegoś więcej. Było poprawnie, ale troszkę brakowało mi tej tajemniczości, którą to ciekawie wykorzystywali na poprzednich albumach. Na tym albumie czuć powrót do korzeni. Panowie cofnęli się w czasie i czerpią garściami sprawdzone patenty ze starszych dokonań.

Paul Kuhr (voc), pomimo zrzucenia kilkudziesięciu kilogramów, nadal potrafi wydobyć z siebie wspaniałe dźwięki. Mało tego – robi to z taką swobodą i lekkością, że aż strach pomyśleć co będzie jak się wespnie na wyżyny swoich umiejętności. Bardzo dobrze operuje growlem, a w spokojnych partiach jest niedościgniony. Jednak waga miała tu niewielkie znaczenie i nie wpłynęła na jego walory głosowe (całe szczęście bo miałem lekkie obawy). Nie inaczej jest w warstwie kompozytorskiej. Masywne brzmienie gitar jest tylko dopełnieniem ciekawych kompozycji. Generalnie  muza toczy się na wolnych i średnich obrotach, ale nie ma tutaj miejsca na nudę.

Novembers Doom Bled White doom metal

Po tytułowym następuje bardzo fajny „Heartfelt”. Dalej mamy  spokojny utwór „Just Breathe”. Po nim chwilka wytchnienia w postaci „Scorpius” i jedziemy dalej. „Unrest” ciągnie do przodu i gniecie jak walec drogowy (mocarny riff). „The Memory Room” to dobry utwór ze spokojnym głosem. Paul wczuł się idealnie w klimat utworu. „The Brave Pawn” tutaj wraca stary November’s Doom. Klimatem przypomina mi album „The Pale Haunt Departure”. „Clear” to   jak na razie najlepszy muzycznie dla mnie  utwór na płycie. Jest tutaj wszystko co November’s ma najlepsze. Kwintesencja ich stylu wypracowywanego przez lata. Na tej płycie N.D. pokazał klasę i zaznaczył, że na scenie doom metalowej niewiele jest kapel, które mogą się z nimi równać.

Szczerze polecam, bo warto poświęcić kilka chwil na wysłuchanie tych kojących  ludzką duszę dżwięków. „Bled White”  to pięknie oszlifowany diament.

 

foto: metal-archives.com