Aether In Embers recenzja albumu, blog metala

Dostałem od chłopaków z AETHER ich debiutancki album z prośbą o recenzję, więc dzisiaj to właśnie o nich coś skrobnę. Aether powstał w 2015 r w Łodzi, a już rok później wydał epkę „Tale of Fire”, na której znalazły się cztery utwory. Niestety nie dane mi było odsłuchać tego materiału. Natomiast 1-szy czerwca 2019 to data premiery debiutanckiego materiału „In Embers” i powiem szczerze – jestem zaskoczony i to naprawdę pozytywnie, choć szczerze przyznam, że na co dzień w ogóle nie gustuję w takich klimatach muzycznych.

Po pierwsze materiał jest bardzo dobrze wyprodukowany (miks i mastering to światowa klasa). Po drugie – kompozycje! Doprawdy nie ma się do czego przyczepić. Wszystko jest skrojone według sprawdzonych standardów i słucha się tego jakże przyjemnie.

Ale do rzeczy. Muzycznie mamy tutaj połączenie tradycyjnego heavy metalu z epickim, wręcz symfonicznym metalem. Death metalu jest tutaj jak na lekarstwo, więc trochę nie wiem skąd się wzięło określenie melodic death metal. Skrzeczący wokal może i trochę się kojarzyć, ale poza tym śmierci nie czuć mi tu ani na metr 🙂 Muzyka Aether troszkę przypomina mi dokonania Helloween (melodie), czasami Blind Guardian, Dark Tranquillity, no i chciał , czy nie chciał, także Nightwish (orkiestracje).

AETHER "In Embers" recenzja płyty, blog metala

 

Jak na debiutancki album – Aether poprzeczkę zawiesił dosyć wysoko i naprawdę jestem pod wrażeniem tak dojrzałego spojrzenia na muzykę. Weźmy taki „Tale of Fire”, który kładzie po całości, czy „Valhalla” z folkowym klimatem, który jest moim faworytem na tej płycie. Doceniam kunszt muzyczny tak młodych ludzi bo wiem, że w przyszłości wypłyną na szersze wody i tego im życzę z całego serducha.

Dodam jeszcze, że na płycie znalazło się kilku znamienitych gości, którzy wtrącili swoje trzy grosze… a może i nawet pięć 🙂 Rolf Pilve (Drums-Stratovarius), Vincent Jackson Jones (gościnnie wokal w „Wildire Within”) i Aneta Sikorska (żeńskie wokale). Podsumowując – „In Embers” to bardzo dobry materiał, a chłopaki twardo stąpają po ziemi. Jedynie do czego mogę się przyczepić to okładka, która jak na mój gust jest trochę infantylna, ale ty tylko moje skromne zdanie, a jak wiadomo, „nie szata zdobi…”

Da się też zauważyć, że AETHER dba o wizerunek i o promocję, a to w dzisiejszych czasach „muzycznej dżungli” bardzo ważne i to popieram. Myślę, że w najbliższym czasie będzie o nich głośno, bo o ile mnie pamięć nie myli, to na krajowym podwórku nie ma podobnej kapeli, która by penetrowała podobne rejony muzyczne.

AETHER:

Michał Miluśki – guitars and vocals

Michał Górski – bass

Krzysztof Wiedeński – keyboards

Krzysztof Grochowski – guitars

Maksym Steć – drums