Light of The Morning Star Nocta recenzja płyty

O najnowszej płycie Light of The Morning Star – „Nocta” można by napisać dwa słowa: mroczny gotyk, ale to by było bardzo krzywdzące dla autora tej płyty. Nie szufladkujmy jej tak od razu na wstępie.

Słuchając „Nocta” najpierw mam wrażenie, że takich płyt zostało nagranych już setki, ale po kilkukrotnym odsłuchu odkrywam jakąś tajemną magię, która czai się gdzieś w zakamarkach. Na pewno nie unikniemy porównań do wcześniejszych nagrań Tiamat czy Moonspell, ale nie jest to absolutnie kopia tych zespołów.

Otrzymujemy tutaj dziewięć utworów owianych lekką mgiełką tajemnicy i tak do końca nie wiadomo, co właściwie czai się w tej mgle. Mroczne niskie wokale, szepty czy monodeklamacje to główne składniki tej mikstury. To tak jak byśmy weszli do lasu, w którym byliśmy już dziesiątki razy i każdy zakątek znamy na pamięć… ale kiedy do tego samego lasu wejdziemy nocą – to już robi się zupełnie inna historia. Wtedy pojawia się ten specyficzny niepokój, który pozwala słuchaczowi bezpiecznie błądzić …

 

Iron Bonehead Productions 2017.