REALIZE "Machine Violence" - recenzja albumu, blog o metalu

REALIZE to dość młody zespół z Tucson w stanie Arizona. Powstali w 2017 r jako trio czyli: Matt Mutterperl – gitara, Matt Underwood – gitara oraz Kyle Kennedy – bass, wokal i programowanie perkusji. Nie tak dawno dostałem ich debiutancki album „Machine Violence” i jestem nim… oczarowany! Klimatem, ciężarem i surowością przypominają mi bardzo dokonania mojego ulubionego zespołu z kręgu industrial metal, czyli GODFLESH. Panowie nie czarują i wcale się nie wypierają fascynacji tym zespołem. Gitary, sample, wokalizy są żywcem wycięte z płyt Godflesh. Co odróżnia ich od Godflesh, to długość utworów, które nie są tak rozbudowane i na dłuższą metę nie męczą konia.

Album trwa zaledwie pół godzinki, wiec jak na debiut w sam raz. Mimo sporych zapożyczeń muzyka broni się i nie jest totalną kliszą ojców chrzestnych industrial metalu. Gitary grzmią bardziej metalowo i nie ma tutaj takiego chaosu, wszystkie elementy układanki pasują do siebie idealnie. Wokalnie też jest wszystko na miejscu, bo Kyle głównie porusza się we wrzeszczących rejestrach, a tylko czasami wyrzuca z siebie głębsze bulgoty (ja to nazywam „wyprowadzanie pokraka na spacer” 😉 ). No i te marszowe bity, które gniotą jak stutonowy walec – no coś cudnego.

Ci, którzy mnie znają – wiedzą, że takie melodie kocham bezgranicznie, więc i debiut REALIZE zabiorę ze sobą do grobu 😉