Godflesh

Czy ktoś z was zadał sobie kiedyś takie pytanie? Nie ważne, nie o tym dziś chciałem rozmawiać. Chciałbym dziś przedstawić sylwetkę kapeli z Birmingham – GODFLESH.Godflesh „Boże ciało” istnieje ponad 25 lat i trudzi się bardzo niepopularnym nurtem jakim jest industrialny eksperymentalny METAL. Nie wiem czy takie określenie wam coś mówi. Ja jestem z tym zespołem od początku czyli od wydania w 1988 roku epki „Godflesh”. Zaraz postaram się z grubsza  nakreślić z czym to się je.

Projekt powstał z inicjatywy dwóch kumpli G. C. Greena i Justina Broadricka. Jak dla mnie są pionierami industrialnego metalu, bo do takiej szuflady można ich wcisnąć. Połączenie przemysłowych odgłosów z ciężkimi gitarami, do tego zapętlone partie perkusji i efektów dają nam ciekawą industrialną miksturę. Słychać wpływy takich kapel jak Swans czy Killing  Joke.

Na drugiej płycie „Streetcleaner” (1989) rozwinęli swój styl do granic ekstremy i dokładnie  zgłębili tajniki przemysłowego metalu. Dla mnie najlepsza Godfleshpłyta w ich dorobku. Szorstki głos Broadricka pełni tutaj rolę takiego „majstra” wielkiej hali przemysłowej, który poruszając się suwnicą wykrzykuje rozkazy. Perkusyjne sample pracują jak potężny młot pneumatyczny, czy jakaś inna  prasa hydrauliczna. Bulgoczący złowieszczo bass wierci ogromne dziurska w stalowych płytach. Tak w skrócie przedstawia się fabryka Godflesh. Jest chłodno i ponuro.

Jeśli ktoś lubuje się w takich „przemysłowych” klimatach, to zachęcam tym razem gorąco do zapoznania się z twórczością GODFLESH. Dodam jeszcze, że po 13 latach przerwy (ostatni LP z 2001 r „Hymns”) wracają z nowym albumem „A World Lit Only by Fire”, który ujrzy światło dzienne 7 października 2014.

Czekam na ten album z niecierpliwością!

 

 

 

foto: trebuchet-magazine i metal-archives.com