Hmmm… Przesłuchałem ten album wielokrotnie…

…i ni cholery nie wiem, jak w kilku słowach opisać zawartość „Not for Music”.

Gryzę się z myślami, bo w sumie zespół nie tak dawno jeszcze pogrywał w death/blackowych klimatach (poprzednia płyta „Nothing but the Whole” już miała zapędy w stronę mrocznego gotyku), a tu nagle wyskakuje z TAKĄ propozycją.

Płytę otwiera „Meat Heart”, który bardziej mi się kojarzy z jakimś dark ambientem z czy goth/popem. Wokalista Phorgath szepta swoim złowrogim głosem coś o umierającej kobiecie. „It Might Be” ciągnie słuchacza w mroczne meandry ludzkich zachowań i nie uświadczymy tutaj pięknych melodii czy skocznych taktów. Płochliwy początek „Circle Girl” niczego dobrego nie wróży, Phorgath sapie do mikrofonu niezrozumiale frazy, by w połowie utworu złapać chwilę wytchnienia. Jak dla mnie – idealny soundtrack do jakiegoś horroru.

Jedziemy dalej. „Your Skin Won’t Hide You” rozpoczyna się dość niewinnie pomrukami i plumkaniem gitary, tak jakby Emptiness chciał spróbować romansu z muzyką alternatywną. Utwór swobodnie płynie po oceanie zimnych dźwięków. „Digging The Sky” to spokojna siedmiominutowa opowieść, która z biegiem czasu przepoczwarza się w drapieżny manifest czarnych dźwięków. I znów ten złowrogi gardłowy szept mamrocze pozostawiając do własnej interpretacji słowa „kopiąc niebiosa”.

„Ever” od razu skojarzył mi się z muzyką elektroniczną lat ’80-tych. Popowy podkład może niespecjalnie pasuje do „złowrogiej szeptanki” Phorgath’a, ale mi nie przeszkadza. Na hit też się nie zapowiada, bo trudno w tej muzyce o chwytliwe melodie. Na zakończenie Epmtiness funduje nam  „Let it Fal”, który rozpoczyna się dość ostro i nawet gitary, których na tej płycie jest jak na lekarstwo, porykują agresywniej. Marszowy bit zapętla się wokół anty-muzycznych zagrywek.

„Not for Music” może i nie nosi żadnych znamion genialności, ale trzeba przyznać, że doskonale potrafi budować nastrój, który spokojnie można zaadoptować do filmowej opowieści o…. nooo i tutaj można sobie samemu coś wymyślić, co tylko klimat płyty podpowie.

Przytłaczające wibracje ze specyficzną atmosferą niepokoju – tak w wielkim skrócie można by określić zawartość „NOT FOR MUSIC”. Emptiness kontynuuje wątek zapoczątkowany na „Nothing but the Whole” i nie oglądając się za siebie, nadal robi swoje. Wielkiej kariery im nie wróżę, ale na pewno taką muzyką zyskają sobie grono oddanych fanów. Może brakuje tej płycie jakiegoś pierwiastka zapamiętywalności, ale to już jest mniej istotne.

Płyta nagrana w składzie:

Phorgath – Bass, Vocal

Jonas Sanders – Drums

Olve J.LW – Guitars, Vocal

Peter Verwimp – Guitars