Już od jakiegoś czasu zabieram się do napisania na Piance o tym zespole i zawsze coś mi wyskakuje. Wygląda na to, że uda mi się to zrobić w końcu teraz 🙂

Nie jest to zwykły zespół. Wiele kapel czerpało garściami z jego twórczości i do dziś pozostaje pod jego wielkim wpływem. Mowa o szwajcarskim zespole Coroner, który po latach niebytu postanowił się reaktywować. Ale zanim do tego dojdziemy – kilka słów historii przytoczę.

Zespół powstał w 1983 r w Zurichu. Podstawowy skład tworzyli: Marquis Marky – Drums, Ron Royce – Bass, Vocal i Tommy T. Baron – Guitar. Po nagraniu  dwóch kaset demo zespołem zainteresowała się niemiecka wytwórnia płytowa Noise Records i latem 1987r pod ich banderą ukazuje się debiutancki album „R.I.P.”. Płytę rozpoczyna intro zagrane na fortepianie i zaraz po nim ruszają z kopyta kapitalnym „Reborn Through Hate”, który już od początku udowadnia, że Coroner to nie byle kolesie z pierwszej łapanki. Techniczne granie Coroner opanował do perfekcji i już na pierwszej płycie wysoko zawiesił poprzeczkę. W sumie płyta składa się z trzynastu kompozycji utrzymanych w konwencji speed/thrash metalowej, na przemian poprzeplatanych instrumentalnymi wstawkami.

 

Rok później Noise Records wydaje drugi album „Punishment for Decadence”. Płyta kontynuuje wątek, który zapoczątkowali na poprzednim wydawnictwie i nawet charakterystyczne brzmienie nie uległo większym zmianom. Album rozpoczyna tradycyjnie krótkie intro i lecimy z zakręconym „Absorbed”, gdzie gitary świdrują niczym wiertarka dziurę w stalowej szynie. Nie uległ też zmianie drapieżny wokal śpiewającego basisty Rona Royce’a, który idealnie wpasował się zagmatwane i pokręcone thrashowe zagrywki. Na deser Coroner serwuje nam cover Jimiego Hendrixa – „Purple Haze” i jak dla mnie jest to idealne zakończenie płyty.

Po tej płycie Coroner nie zwalnia tempa i zaszywa się w studio komponując materiał na nowy album, który już we wrześniu 1989 r za sprawką Noise Records ukazuje się na sklepowych półkach. „No More Color”, bo o niej tu mowa, przynosi nam nieco ponad pół godzinki technicznego i dopracowanego thrash metalu w „coronerowskim” stylu, bo o takim już możemy tutaj zdecydowanie mówić. Zespół stał się rozpoznawalny, media w końcu zauważyły drzemiący potencjał w młodych Szwajcarach, a i dziennikarze zaczęli postrzegać ich w inny sposób.To płyta bardzo spójna, a otwierający ją utwór „Die By My Hand” udowadnia, jak świetnie współgra death metalowy riff z wirtuozerską progresją.

„Mental Vortex”, który ukazuje się na początku sierpnia 1991r, kontynuuje ewolucję rozpoczętą na „No More Color”. Muzyka stała się bardziej dojrzalsza i nastąpił duży progres, jeśli chodzi o podejście do samego komponowania utworów.

Nie da się nie zauważyć, że przy okazji wkradło się trochę industrialnego chłodu, który w pełni rozwinął swe skrzydła później na albumie „Grin”. Płytę otwiera rewelacyjny „Divine Step” (Conspectu Mortis), który swoją motoryką napędza cały album (świetne zwolnienie w środku utworu!). Kompozycje na tym albumie idealnie przechodzą w kolejne wątki i tak naprawdę cały album dryfuje, niczym żaglówka po spokojnym oceanie. Na zakończenie płyty Coroner tym razem rozprawił się z utworem „I Want You” (She’s So Heavy) – The Beatles, do którego nakręcono teledysk.

10 września 1993 roku Noise Records wypuszcza piąty i zarazem ostatni album w ich karierze „GRIN”. Jak dla mnie płyta wybitna i Coroner tą płytą udowodnił, że w tym temacie nie ma sobie równych. Prawie godzina technicznych thrashowych i niekiedy transowych dźwięków, które niewinnie romansują z fabrycznym chłodem. Tego można było się spodziewać, że kierunek jaki obiorą Szwajcarzy, nie za szybko znajdzie uznanie wśród krytyków i zagorzałych fanów. Ale ja zakochałem się w tej płycie od pierwszych taktów. Zresztą jak w każdej innej 🙂

Po tym albumie ukazała się jeszcze kompilacja „Coroner” (1995r Noise Records) i jak to w życiu czasem bywa – brak zainteresowania ze strony mediów doprowadził do rozpadu zespołu w 1995 r i pożegnalnej trasy.

 

Na całe szczęście miałem okazję zobaczyć Coroner’a  na koncercie w Polsce i to praktycznie na początku ich kariery. To była  Metalmania ’89 („Spodek”, Katowice), gdzie obok Protector’a byli główną gwiazdą wieczoru.

Na koniec już króciutko dodam, że Coroner reaktywował się w 2010 r i grają koncerty (ponoć w planach jest też nagranie nowej płyty). W 2016 r Century Media Records wydaje grubą kompilację „Autopsy – The Years 1985 – 2014 in Pictures”, w której skład wchodzą trzy DVD i CD, czyli cała historia zespołu zapisana w wielkim skrócie. Myślę, że sprawy do końca jeszcze nie wyczerpałem, no ale to nie laboratorium tylko Pianka na Piwku i nie mam zamiaru rozbierać tematu na czynniki pierwsze 🙂

Z grubsza nakreśliłem najważniejsze punkty z historii tego nietuzinkowego zespołu i myślę, że to na dziś wystarczy.

Amen!