Postanowiłem zmierzyć się z… Goliatem, bo inaczej tego muzycznego zapisu nut na pięciolinii nazwać nie można. 130 minut dźwięków o zróżnicowanym natężeniu emocjonalnym to nie lada wyczyn. Nie mam bladego pojęcia, jakich czarów użyli i czym się „wspomagali” ów muzykanci, ale muszę przyznać, że wyszło im to nadzwyczaj naturalnie. Przebrnąłem przez ten ocean odmiennych stanów…
…