Takie płyty to ja uwielbiam. Bez zbędnego pitolenia UNDEAD swoim prostym death metalem rozkłada słuchacza na łopatki. W skład wchodzą muzycy z Hiszpanii i Wielkiej Brytanii i takie połączenie sił mi pasuje. „Existential Horror” to ich debiutancki album, na który składa się dziesięć kompozycji.
Undead na debiucie serwuje nam prosty i old schoolowy death metal, który może i Ameryki na nowo nie odkrywa, ale za to robi porządne kuku w głowie. Czuć ducha lat ’90, a to przecież najlepsze dla metalu śmierci lata. Brudne brzmienie i skrzeczący wokal to znaki rozpoznawcze UNDEAD. I w tym miejscu na myśl przychodzi mi jedna kapela – PROTECTOR! Kurde, jak bym nie patrzył, to śmierdzi na odległość niemieckim death/thrashem. Nie kopiują bezmyślnie, ale dyskografię Protectora mają w małym paluszku.
Nie będę tutaj za bardzo się rozwodził nad całością, bo komu to potrzebne, Zachęcam do odsłuchu z pokrętłem głośności odkręconym na maksa, bo tego typu płyty tak właśnie trzeba traktować.