Po dłuższej przerwie spowodowanej świątecznym obżarstwem oraz noworocznym melanżem nareszcie powróciłem do żywych. Trochę to trwało, ale już jestem i dziś uderzam z grubej rury. Powiem krótko: przygniótł mnie ten box i ledwo mogłem się podnieść. Przebrnąć przez te sześć winyli – to wyczyn godny szerpa taszczącego bagaże na Mount Everest 🙂 Box ukazał się…
…