Dziś historia gangu zamknięta w butelce – że tak to pięknie ujmę. Bo tak naprawdę nazwa tej whiskey pochodzi od nazwy gangu ulicznego, który „rządził” na przełomie XIX i XX wieku w Birmingham (nawet na etykiecie jest umieszczona facjata jednego rzezimieszka).
Peaky Blinder to młoda whiskey, której premiera odbyła się w 2017 r. Produkcją zajmuje się West Cork Distillers w Skibbereen (hrabstwo Cork). Peaky Blinder to whiskey mieszana i trzykrotnie destylowana, a w późniejszej fazie leżakowana w beczkach po sherry. W 2018 r trunek został wyróżniony złotym medalem podczas imprezy World Spirit Competition w San Francisco, a rok później srebrnym w konkursie Irish Whiskey Masters.
Na początku w zapachu wyczułem wanilię, miód, jabłka i pomarańcze. W smaku bardzo łagodna i słodka. Z czasem zaczęła mi przypominać polską śliwowicę i ten posmak mnie trochę odrzucił, bo poczułem jakbym pił zwykły bimber. Po dwóch szklaneczkach stwierdzam, że Peaky Blinders jest jednym ze słabszych destylatów z zielonej wyspy jakie piłem, więc do degustacji specjalnie nie będę namawiał 🙂
Ale jak ktoś jest poszukiwaczem nowych doznań tak jak ja, to warto choć raz spróbować. Bo mój nos i podniebienie nie zawsze jest wyznacznikiem, a gusta są różne 🙂