KRYPTS do dość młoda załoga z Helsinek, ale za to twardo stąpająca po grobowych dechach. Ich najnowszy album „Cadaver Circulation”, którym się ostatnio podniecam, to potężny cios wymierzony w konkurencję i nie tylko. Bo to, co nam serwują ci niepozorni Finowie, to metal śmierci prosto z dna trumny. Ciężar i smród rozkładających się zwłok, który snuje się wokoło u niejednego spowoduje odruch wymiotny. Ja tam jestem zaprawiony w bojach, więc niegroźne mi takie wyziewy.
„Cadaver Circulation” to sześć walców, które łamią kości, unicestwiają narządy słuchu, a na końcu miażdżą co pozostaje. Wszystko jest utrzymane w kanonie powolnego doom/death metalu z wokalami na potężnym reverbie. Zdarzają się zapędy ku szybkiemu graniu, ale są to raczej krótkodystansowe zrywy.
W sumie ostatnio takich płyt pojawia się dość sporo, ale większość tonie w morzu miernoty. KRYPTS broni się doskonale, mają swoje chore patenty, które wcale nie są kalką rodzimej sceny metalu śmierci. Album, który wrył mi się dość głęboko w beret i nie chce wyjść. Więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić „Cadaver Circulation”, no bo zwłoki od czasu do czasu muszą się przewietrzyć.