Dziś postanowiłem pogrzebać troszkę głębiej w ziemi i niczym kret podrążyć nieco podziemne korytarze muzyki ekstremalnej. Ładuję swe dupsko w wehikuł czasu i cofam się do drugiej połowy lat 80-tych. W tych latach bardzo popularną formą rozpowszechniania muzyki był Tape Trading, czyli wymiana na zasadach: kaseta za kasetę. Płyty analogowe w Polsce były raczej nieosiągalne… no chyba, że ktoś miał bogatego wujka w Ameryce czy rajchu. Z płytami kompaktowymi było podobnie, a poza tym drogie to było w cholerę. Nie pozostało więc nic innego jak kaseta magnetofonowa, bo raz – że tańsza, dwa – to jeszcze można było nagrać więcej muzyki. Do tego kserowana okładka, kopiowanie na szybkich obrotach i można puszczać w tłum. Ja swego czasu dorobiłem się dość pokaznych zbiorów demos, epek, splitów i mini lp. Dziś chciałbym przedstawić kilka kapel, które najbardziej utkwiły mi z tego czasu w pamięci i posiadam ich wydawnictwa, ale już na srebrnym talerzu.
Jedną z TYCH kapel jest amerykański FATAL. Istnieli w latach 1985-91 i zostawili po sobie trzy dema i EP. Grali bardzo techniczny i żywiołowy death thrash metal. W 2005 roku ukazała się kompilacja „Retrospective from Hell”, na której znalazł się cały dorobek wydawniczy Fatal. Kaseta z demówkami gdzieś mi przepadła, więc zaopatrzyłem się w to wydawnictwo.
Kolejnym zespołem, który to dostałem na kasecie był SINDROME z Illinois. Grali w klimatach thrash metalowych i naprawdę mieli wielki potencjał twórczy. Jak szkoda, że ich kariera skończyła się po dwóch demówkach, bo „Into the Halls of Extermination” to porządny thrashowy kopniak.
Nie inaczej było ze szwedzkim MEFISTO. Powstali w 1984 r w Sztokholmie. W 1986 r wydają demo „Megalomania” i świat padł do ich stóp. Ja oczywiście też. Zaledwie 20 minut thrash/death/black metalu na światowym poziomie. Słychać małe niedociągnięcia, ale to nie gra roli, materiał był na tyle ciekawy, że prasa podziemna od razu zauważyła w młodych Szwedach wielki potencjał twórczy. Drugie demo „The Puzzle” już z lepszym brzmieniem narobiło mi wielkiego apetytu na duży album. Niestety nie doczekałem się nigdy, bo zaraz po tym materiale kapela przestała istnieć. Jakiś czas temu ukazała się płyta kompilacyjna „The Truth”, na której znajdują się wyżej wymienione demówki. Wiem też z pewnych źródeł, że kapela reaktywowała się, więc z niecierpliwością czekam na nowy materiał.
Duński DESEXULT też robił mi dobrze swoim pierwszym demosem „S.O.D.F.O.A.” W 1986 r takiej jakości demo to była niezła perełka. W sumie był to materiał zarejestrowany na płytę, która z niewyjaśnionych powodów nigdy się nie ukazała. Kawał masywnego death/thrash metalu. Na kolejnych wydawnictwach, czyli „Fat Boys Wanna Rock”, kapela spuściła nieco z tonu i zaczęła pogrywać w bardziej przystępnych dla ucha klimatach, ale to mnie już nie interesowało.
Niemiecki MINOTAUR i ich pierwsze demo „The Oath of Blood” z 1986 r też sporo namieszało w podziemnej metalurgii. Niespełna 10 minut thrashowej chłosty z zadziornym wokalem pana Chrisa Zenka długo kręciło się w moim styranym magnetofonie. „Power of Darkness” też nieźle kosiło uszy, oj piękne to były czasy. Teraz wszystko jest na wyciągniecie ręki lub na klik myszki komputera. A kiedyś czekało się całymi tygodniami na przesyłki z ukochaną muzyką… Czasami fajnie jest przysiąść z browarem i starą gwardią, powspominać stare czasy, choć już coraz rzadziej można namówić znajomych na takie wspominkowe pogaduchy. Ja sam nad tym trochę ubolewam, bo wiadomo – praca, rodzina, obowiązki. Kiedyś to wszystko było takie beztroskie, nikt nie zastanawiał się, co będzie jutro, najważniejsze było wyrwać się z kumplami na piwo i zabawić się przy dobrej muzie. A szkoła, starzy… EEE jakoś to będzie 😉