Dziś po raz kolejny Irlandia. Od dawna chciałem spróbować tej whiskey i dziś nadarzyła się ta okazja. W lokalnym sklepiku leżała sobie wysoko na półce, więc zakupiłem i zadowolony pomknąłem do domu. Connemara – bo o niej dziś będę rozprawiał – produkowana jest w destylarni Cooley, we wschodniej części Irlandii.
Whiskey ta jest jedną z niewielu, którą wytwarza się ze słodu jęczmiennego, który jest suszony torfowym dymem (a myślałem, że tylko Szkoci lubują się w torfowych posmakach). Ten trunek produkowany jest metodą Pure Pot Still (nie wiedziałem co to oznacza, ale właśnie wyguglałem, że zacier jest robiony z jęczmienia zesłodowanego oraz niezesłodowanego). Ponoć taki zabieg stosuje się tylko w Irlandii. Przejdę do konkretów, bo to jest tutaj najważniejsze. Na pierwszy nos rzucił mi się oczywiście dym, a później wanilia.
W smaku jest bardzo delikatna, troszkę miodowa, no i na końcu znowu ten dym. Ogólnie, to gdyby nie ten torfowy finisz, to całkiem pijalny trunek, ale niestety moje podniebienie jest uczulone na różnej maści dymy, wędzonki czy torfy.
Trafiłam na tę stronkę przez przypadek. Jest świetna! Proszę dzielić się z nami tymi świetnymi recenzjami jak najdłużej.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego piwka
Dziękuję bardzo za miłe słowa.