Przyznam się, że w tym wypadku oko me przyciągnęła okładka. Pomyślałem – logo krzaczaste, więc zapewne black, ewentualnie death metal będzie chłostał me uszęta 😉 Zdjęcie zamieszczone poniżej zbiło mnie jednak lekko z tropu. Elektryczna stacja przekaźnikowa wysokiego napięcia, Toi Toi, budynek ogrodzony płotem? Co to ma być??? Po cichu liczyłem na coś, co mnie zaskoczy, zatrzyma na dłużej, przeniesie w inny wymiar czy najzwyczajniej w świecie wyrwie z kapci.
Nooo właśnie i wyrwało! 🙂 Tak jak okładka nie jest oczywista – tak można rzec i o muzyce. Na wstępie tylko zaznaczę, że Chat Pile to stosunkowo młody zespół z Oklahoma City. Powstali w 2019 r i na swoim koncie mają dwie EP oraz debiut „God’s Country”.
I jak na debiutantów – to muszę przyznać, że zaserwowali bardzo dojrzały i przemyślany scenariusz. „God’s Country” to ponura wizja upadającego świata, pełnego okrucieństwa i przemocy podana w odpowiednich proporcjach. I tutaj przychodzi mi na myśl kilka nazw. Sporo zapożyczeń z lat ’90, gdzie oryginalnych zespołów na scenie nie brakowało. Moje skojarzenia (tym razem sobie pozwolę) pędzą w kierunku nieodżałowanego Jesus Lizard, którym zachwycałem się lata temu (muszę odkurzyć ich płyty). Pojawia się trochę industrialnego brudu i rytmiki żywcem wyjętej z płyt Godflesh, Fudge Tunel czy The Young God’s. Podoba mi się taki mechaniczny trans podbity wyraźnym basem. Osobny temat to wokale. Odnoszę wrażenie, że wokalista przez cały czas prawi nam kazanie z konkretnym przesłaniem. Ostrzega, a zarazem nawraca. Niby takie gadanie bez emocji z pozoru niechlujne i choleryczne, ale coś w sobie ma. I ten krzyk, który pojawia się w nieoczywistych momentach.
I taka formuła do mnie przemawia, jest prawdziwa i szczera. Tu nie ma nic na pokaz.
A przekaz jak i muzyka zmierza w jednym kierunku, w kierunku zagłady. Globalne ocieplenie, zanieczyszczone morza i oceany, głód i wojny. Ogólnie tematyka „God’s Country” dotyczy takich tematów i jest swego rodzaju manifestem. Ludzkość sama sobie zgotowała taki los. A wujek Ameryka w głównej mierze jest tutaj mechanizmem napędowym tego ustrojstwa. Może inaczej: jest olbrzymim kraterem, który lada moment może eksplodować. Czy ludzkość jest na to gotowa? I don’t know.
Takie piękne American Horror Story przełożone na pięciolinię. Czy tak będzie brzmiał koniec świata? Przekonajcie się sami.