VIRCOLAC to dość młody zespół z Irlandii, który powstał w 2013 r w Dublinie. Po raz pierwszy miałem z nim styczność odsłuchując debiutancką epkę „The Cursed Travails of the Demeter” (2016 r Sepulchral Voice Records), która zawierała 25 minut dość interesującej muzyki. Nie było to nic odkrywczego, ale uwagę jednak przykuło.
„Masque” to już debiut pełną gębą, który pomimo dość krótkiego czasu trwania – zaspokoił mój apetyt. Vircolac proponuje muzykę, która była popularna lata temu (czuć ducha lat ’90). „Masque” kojarzy mi się trochę z mistyczną sceną Grecji (klimat) oraz z wczesnymi nagraniami niemieckiego Protector. Sporo tutaj jadu i agresji, która bije z typowo analogowego brzmienia (sound perkusji i basu). Uwielbiam takie dźwięki, które nie są kolejnym plastikowym brzmieniem wyprodukowanym na komputerze.
Vircolac to twór, który czerpie garściami z podziemnej sceny, ale robi to z wyczuciem i gracją. Nie kopiuje bezmyślnie, nie kopie sobie grobu i nie sili się na oryginalność. Po prostu robi swoje i robi to bardzo dobrze. Płyta może i odrobinę cuchnie starym trupem, ale chyba taki był zamiar muzyków. Te siedem kawałków na dziś robi bardzo dobrze i do szczęścia nie trzeba mi nic więcej… no może tylko szklaneczki irlandzkiej 🙂 i będzie ok. POLECAM!