Poprzedni album TRACES TO NOWHERE „Up to the Sun” poruszył mnie do tego stopnia, że z mety zostałem ich zagorzałym szalikowcem 🙂 Mój apetyt zaostrzył się na wieść o nowej płycie. Wyczekiwałem drugiej odsłony twórczości tej kapeli i w końcu się doczekałem. „Lost Tribe” stało się ciałem, z którym postanowiłem spędzić trochę czasu. Na płycie zespół zamieścił dziewięć premierowych utworów, które mogłyby posłużyć jako soundtrack do filmu Davida Lyncha. Jakiego zapytacie? Myślę, że utwór „Voices” rozwieje wątpliwości 🙂

Intymne partie saksofonu z uwodzicielskim basem tworzą parę idealną. Czuć upiorny klimat miasteczka, gdzie „sowy nie są tym czym się wydają„. Karolina popełniła w „Voices” kapitalne wokalizy. Zresztą nie tylko w „Voices”, cała płyta naładowana jest emocjami płynącymi prosto z serca. Mimo wszechobecnego smutku wydobywającego się z każdego zakamarka „Lost Tribe” jest doskonałym antidotum na różnego rodzaju bolączki dnia codziennego.

 

Co mnie urzekło w „Lost Tribe”? Przestrzeń, masa przestrzeni, której troszkę brakowało na poprzedniej płycie. Całość brzmi jasno i czytelnie, choć te nieco przybrudzone brzmienie miało swój urok. Album bardzo wyciszony, z pełną paletą muzycznych barw. Bo oprócz post rocka czy metalu uświadczymy sporo odniesień do muzyki trip-hop, art rocka czy jazzu.

Należą się też wielkie brawa za ekologiczną formę okładki (kawałek tekturki), którą zdobi ciekawa kompozycja w odcieniach szarości. W połączeniu z lirykami dotyczącymi problemów ekologicznych naszej planety dostajemy 100% produkt organiczny.

Od siebie tylko dodam, że czekałem na taką płytę. Wyciszoną, subtelną z ogromem prostych ale ornamentalnych detali. Trochę to trwało, bo poprzedni album ukazał się w 2018r., ale naprawdę warto było czekać. Polecam sięgnąć po te dojrzałe, niekonieczne radosne ale niosące nadzieję dźwięki.

Album nagrany w składzie:

Karolina Mazurska – vocals

Tomek Niedzielko – guitars & synths

Jan Kaliszewski – bass

Jakub Tolak – drums & synths

Gościnnie Tadeusz Cieślak – saxophone