Oj muszę przyznać, że dawno nie kosztowałem wyspiarskich trunków. I powiem szczerze, że zaczęło mi tego brakować 😉
Chwilkę temu nadarzyła się okazja i skorzystałem. Serdeczny kolega, który aktualnie mieszka w Szkocji (też fan rudej na myszach pędzonej) przywiózł mi butelczynę Single Malt Tamnavulin Oloroso Cask Edition. Nazwa Tamnavulin gdzieś mi się o uszy obiła, ale nigdy nie miałem okazji spróbować.
Na początek kilka słów o destylarni. Tamnavulin to dość młoda destylarnia, która zbudowana została w 1966 r w regionie Speyside. Od 1993 roku jest własnością spółki Whyte & Mackay (a obecnie jest własnością filipińskiej Emperador Inc.) W latach 1995-2007 „Młyn na wzgórzu” (nazwa destylarni w języku gaelickim) nie destylował, a obecnie produkuje 4 mln litrów rocznie. Nie powiem – mają moc przerobową skurczybyki 🙂 Oloroso Cask Edition to młody single malt, który został wyprodukowany w 2019 r. Whisky początkowo była starzona w beczkach z amerykańskiego dębu, a finiszowała w beczkach po sherry Oloroso.
Przejdźmy do walorów smakowo-zapachowych. Na samym początku w nosie zagnieździł się zapach sherry, ale to było do przewidzenia. Z czasem zaczyna wyłaniać się cynamon, miód i wanilia. Czyli bardzo delikatnie i łagodnie. W smaku na samym początku pierwsze skrzypce gra mleczna czekolada z rodzynkami, wanilią i suszonymi śliwami. Z czasem pojawiają się banany, migdały i pieczone jabłka. Na samym końcu góruje wanilia, suszone owoce i orzechy. Jak dla mnie bardzo delikatna i pijalna, jak nie szkocka 😉
Spokojnie można pić samą bez dodatków czy innych „ulepszaczy” smaku. Gładkość i aksamitność to jej ogromne atuty, więc nawet nie wprawiony w bojach zawodnik będzie zadowolony. Ja byłem 🙂