Grecka muzyka rozrywkowa zawsze była oryginalna, mistyczna i epicka. Poza tym – mało kto w Europie potrafi z wielkim rozmachem tworzyć aż takie muzyczne pejzaże. Jest jakaś magia w tym kraju, którego scena zawsze mi imponowała. Może nie jest to potęga światowa, jeśli chodzi o metal, ale zawsze jak coś wychodzi z greckiego kraju – mam wypieki na polikach. Podobnie mam z nową płytą zespołu/projektu YOTH IRIA z Aten. „As the Flame Withers” to ich debiutancki album, na który złożyło się prawie 50 minut muzyki. I od samego początku płyty jesteśmy atakowani pięknymi melodiami, które po chwili zaczynam nucić pod nosem. Takie rzeczy tylko w Grecji.
Ale żeby nie było za słodko, to kontrastu dodaje chropowaty wrzask samego Magnusa Wampyra Daolotha – jakby nie patrzeć kultowej postaci greckiego przemysłu ciężkiego. Płyta wchodzi od pierwszych taktów i chce się jej słuchać i słuchać.
Czasami mam małe skojarzenia z wczesnymi dokonaniami Septic Flesh, ale to chyba nie dziwi nikogo. Płyta bardzo zróżnicowana i kontrastowa, bo oprócz bombastycznych hymnów pojawiają się marszowe deklaracje w postaci takiego „The Mantis” (Quorthon byłby dumny). No po prostu czuć ten klimat starożytnej Grecji, gdzie unoszą się duchy pradawnych bóstw.
Grecy zadbali też o walory estetyczne muzyki i całość opakowali w mroczną okładkę autorstwa Harnasasha Singha. Jestem szczęśliwym posiadaczem kopii winylowej, której wkładka jest pięknie ozdobiona złotą czcionką. Jak dla mnie jedna z ciekawszych pozycji, które ukazały się w tym roku (choć właściwie rok się dopiero zaczął).
Na zakończenie dodam tylko, że przy nagraniu albumu towarzyszyli im zaprzyjaźnieni muzycy, ale całość skomponował duet Jim Mutilator (Ex Rotting Christ i Varathron) i The Magus (Necromantia, Thou Art Lord). Więc słuchajcie ludziska i klękajcie narody, bo takie perełki niezbyt często się ukazują na tym ziemskim łez padole.