Jak ja uwielbiam wracać od Irlandii, ale takiej zamkniętej w butelce, zielonej, choć niekoniecznie 🙂
Tym razem przyjrzę się bliżej, obwącham i skosztuję młodej whiskey, która debiutowała dosłownie kilka lat temu. Oto przede mną stanęła jak statua wolności SLANE Triple Casked Irish Whiskey 40% o pojemności 1L. Więc też stanąłem na baczność i powolutku zacząłem ją rozkładać na czynniki pierwsze, drugie i sześćset sześćdziesiąte szóste 😉
Slane to nazwa zamku należącego do rodu Conyngham. Pięć lat temu Conynghamowie zbudowali własną destylarnię, a już w 2018 r można było delektować się efektem ich ciężkiej pracy. Slane Triple Cask to mieszanka destylatów single malt i single grain, które dojrzewały w trzech rodzajach beczek: po bourbonie, po Sherry Oloroso oraz w zupełnie nowych.
A teraz najistotniejsza i generalnie priorytetowa rzecz w tym całym opisie: DEGUSTACJA!!! Zanurzyłem nochal w kieliszku i na pierwszy niuch wiadomo co: wanilia, miód i prażone orzeszki. Po pierwszym łyku pojawiają się smaki z dzieciństwa czyli krówki, kakao i mleczna czekolada. Generalnie sama słodycz, ale taka dobrze zbalansowana, nie jest za słodko i nie za gorzko, po prostu w sam raz. Na końcówce trochę miodu, wanilii i sherry. Czyli wszystko się zgadza.
Dla mnie trunek prawie idealny, ale czegoś mi tutaj brakuje. Czego? No właśnie.