SEMPRAH to młoda załoga z Bielska Białej. Działają aktywnie od 2019 roku i nie tak dawno dorobili się pierwszego długograja „Infernal Claws”. Na płycie znalazło się osiem autorskich kompozycji, które łącznie trwają niespełna pół godzinki. I to jest idealna czasówka dla tak intensywnych dźwięków. Na pierwszy rzut idzie brzmienie: czytelne i masywne. Słychać i czuć, że Pan Realizator przyłożył się do swojej pracy.
A muzycznie? Nie powiem – jest masywnie i intensywnie. Death metal z odrobiną „złej” melodii, niczym lawa wylewa się z głośników. Album aż kipi od solidnych i tłustych riffów, których nie powstydziłaby się pierwszoligowa kapela. Więc nie ma co narzekać. Oczywiście nasuwają się pewne skojarzenia, ale w dzisiejszych czasach trudno tego uniknąć. Na wyróżnienie zasługuje sekcja rytmiczna, która nadaje odpowiedniej motoryki i pcha ten cały wózek z siłą huraganu. Mimo młodego stażu słychać, że zespół jest zgrany i wie czego chce.
Wokalnie też jest bardzo dobrze, Joanna Surzyn potrafi solidnym growlem polecieć, diabelskim skrzekiem połaskotać i czystym głosem ukoić rany. Nic tylko pozazdrościć takiej wokalistki. Nie dosyć, że ma wszechstronne gardło, to jeszcze odpowiednio wygląda! Teksty pisane są „piękną polszczyzną” z małymi wyjątkami. Nie jestem zwolennikiem takich zabiegów, bo zazwyczaj nic nie zrozumiem. Tutaj miłe zaskoczenie, bo wszystko jest czytelne i zrozumiałe. A co leży Pani wokalistce na śledzionie? Tematy poruszane w tekstach kręcą się wokół śmierci i wszelakiego rodzaju zła (ale w dobrym tego słowa znaczeniu 🙂 ). Bynajmniej ja tak to odebrałem.
Cóż jeszcze mogę dodać? Nie pozostało mi nic innego, jak pogratulować udanego debiutu. A na przyszłość życzyłbym sobie więcej takich kilerów jak „Edge of the Universe”, który obraca wszystko w perzynę. Krótko mówiąc polecam „Infernal Claws”, który może i niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale bardzo miło się słucha. Z niecierpliwością będę wyczekiwał sztuk na żywo i z miłą chęcią posłucham jak broni się ten materiał w wersji live.