Na koniec zostawiłem sobie płyty, których najczęściej słuchałem w mijającym 2024 r. Każda z innego bieguna muzycznego, każda oryginalna i każda zasługująca na chwilę uwagi. A obrazują te wydawnictwa trzy słowa: PAST, PRESENT, FUTURE.
PAST
SCHAMMASCH i ich ostatni album „The Maldoror Chants: Old Ocean” kojarzy mi sią z minionymi czasami, z mitologią, ze starożytnością. Nie tylko ta płyta jest ukłonem w stronę tych czasów, cała twórczość Szwajcarów jest jednym wielkim hołdem złożonym przeszłości. Na poprzedniej płycie „Hearts of No Light” wyraźnie to zaznaczyli, a na „The Maldrador…” pięknie kontynuują.
Na początku swej kariery SCHAMMASCH wyraźnie inspirował się black/death metalem, obecnie w ich muzyce są już tylko śladowe ilości „czarnego metalu”. Panowie postanowili pójść w bardziej epicką i melodyjną stronę. Budowanie klimatu z ornamentyką bliskiego wschodu wychodzi im nadzwyczaj sprawnie i myślę, że w tym właśnie kierunku zespół będzie podążał w przyszłości. Duchowość, medytacja, okultyzm to tematy przewodnie tekstów, które doskonale uzupełniają ocean dźwięków.
Warto dać tej płycie trochę czasu, niech dojrzeje, bo nie jest to muzyka na jeden odsłuch. Ja dopiero za którymś razem odkryłem jej potencjał. W starym oceanie drzemie moc, olbrzymia moc starych bogów Babilonu. Nie lękajcie się jej, a będzie wam dane dostąpić…
PRESENTS
CHAT PILE na swojej drugiej płycie „Cool World” dalej penetrują brudne zakamarki zepsutego świata. Z głośników wylewa się smród i frustracja. Tutaj estetyka i porządek nie mają prawa bytu. Szorstkie brzmienie, pulsujący przesterowany bas, rozpaczliwe wokale o zabarwieniu maniakalnym nie niosą nadziei na lepsze jutro. Apokalipsa zbliża się wielkimi krokami, ludzkość pędzi ku zagładzie bez opamiętania. Muzyczny chaos tapla się w industrialnych przestworzach. Mimo, że teksty nie napawają optymizmem, całość daje do myślenia.
Przedstawiona na „Cool World” wizja upadku ludzkości jest w pewnym sensie nadzieją, że może jednak nie wszystko jeszcze stracone. Choć po seansie z „Cool World” miałem mieszane odczucia. CHAT PILE nie „pudruje” otaczającej nas rzeczywistości, wali prosto z mostu nie bawiąc się w półśrodki. Jesteśmy tu i teraz w tym szambie po uszy i trzeba działać!!
FUTURE
„Absolute Elsewhere” jest trzecią płytą w dorobku czterech sympatycznych panów z Denver. Oczywiście mowa o kosmitach z BLOOD INCANTATION, którzy nie boja się eksperymentować z dźwiękami. Zerkając ukradkiem na znajome portale muzyczne mam wrażenie, że lada moment zespół stanie się światową sensacją na miarę King Crimson czy Tangerine Dream. Cały świat padnie do ich stóp i z mety wyprzedadzą wszystkie stadionowe koncerty na cztery lata świetlne w przód 😉
Trochę się rozmarzyłem, ale cholera wie co przyniesie przyszłość? Dobra, skupmy się na nowej płycie, bo jest na czym. BLOOD INCANTATION to oczywiście z krwi i kości twór death metalowy, jednak z małym ale. Panowie lubią od czasu do czasu pomajstrować przy swoich instrumentach i zaserwować coś z zupełnie innej bajki. Udowodnili to na poprzedniej epce „Timewave Zero”, zapuszczając się gdzieś na bezkresy kosmosu. Tutaj mamy podobną sytuację, bo wkradł się nawet element „baśniowy” 😉 Może baśniowy to trochę określenie na wyrost, ale pasuje.
Ci kolesie odrobili lekcje perfekcyjnie, potrafią umiejętnie czerpać inspiracje z krautrocka, muzyki relaksacyjnej czy Bliskiego Wschodu. I w żadnym wypadku nie ma mowy kalkomanii 😉 Oczywiście wszystko wymieszane w idealnych proporcjach w kotle z napisem „METAL”. Brzmienie gitar, głębokie growle czy kapitalne bębny to czyste złoto (a złoto to też metal tylko szlachetny).
Całość brzmi obłędnie, wszystko słychać nawet przy ultra szybkich nawałnicach. A to za sprawką studia oraz człowieka, który kręcił w nim „gałkami”. To studio to oczywiście HANSA TONSTODIOS w Berlinie, a Pan, który rejestrował materiał to ARTHUR RIZIK. Na dokładkę swoje trzy grosze (no może pięć groszy ;), wtrącił THORSTEN QUAESCHNING z Tangerine Dream. Przyszłość należy do BLOOD INCANTATION i nie ma w tym krzty przesady.
Czy taka rekomendacja wystarczy? Myślę, że tak, więc nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć wszystkiego dobrego oraz samych miłych uniesień muzycznych w 2025 roku.
A tutaj mój top FIFTEEN 2024 🙂
- BLOOD INCANTATION – „Absolute Elsewhere”
- CHAT PILE – „Cool World”
- TRACES TO NOWHERE – „Lost Tribe”
- THE VISION BLEAK – „Wreid Tales”
- HIGH PARASITE – „Forever We Burn”
- DEVIN TOWNSEND – „Powernerd”
- INTER ARMA – „New Heaven”
- ZEAL & ARDOR – „Grief”
- SLEEPYTIME GORILLA MUSEUM– „Of The Last Human Beign”
- ORANSSI PAZUZU – „Muuntautuja”
- SCHAMMASCH – „A Maldoror Chants:Old Ocean”
- DATURA – „Obsidian”
- MY DYING BRIDE – „A Mortal Binding”
- ATROPHY – „Asylum”
- THE CROWN – Crown of Thorns”