Optimum Wound Profile lubię za niespotykany charakter ich muzyki, niespotykany w sensie unikalności połączenia ze sobą kilku nurtów muzycznych. A konkretnie: znajdziemy tutaj wszystko, co dobre w muzyce rockowej. Jest punkowa prostota, metalowy pazur, industrialny chłodny sound i crustowy brud. Nie jest to zespół, w którym od pierwszego przesłuchania można się zakochać. W takie dźwięki trzeba powolutku się wgryzać i smakować je po kawałku.
Postaram się w kilku słowach nakreślić co ciekawsze momenty z historii zespołu. Kapelę założył w 1991 r gitarzysta i wokalista Phil Roki Vane w Ipswich (UK). Dość szybko zwerbował odpowiednich ludzi i w lecie 1992 roku za sprawą Roadrunner Records OWP wydają debiutancki album „Lowest Common Dominator”. Zawartość albumu to mieszanka hardcore punka z industrialnym metalem. Jak na debiut to całkiem udana hybryda.
W połowie 1993 r OWP wydają drugi album „Silver or Lead”. Zespół zyskał porządniejsze, bardziej klarowne brzmienie, a to za sprawą producenta płyty Colina Richardsona. Muzycznie mamy tutaj do czynienia z miksturą industrialnego metalu z punk i crust rockiem. Album został bardzo dobrze przyjęty zarówno wśród fanów jak i krytyków, a zespól wyruszył na europejską trasę.
W 1994 r OWP podpisuje kontrakt z niemiecką We Bite Records i na początku 1995 r wydaje trzeci album „Asphyxia”. W międzyczasie z zespołu odchodzi Phil Vane i na jego miejsce zostaje zwerbowany niejaki Simon Finbow, którego to partie możemy usłyszeć na trzecim albumie. Niestety i prasa i krytycy bardzo chłodno ocenili ten album. Dla mnie to najsłabsza ich produkcja, zespół jakoś stracił całą swoją młodzieńczą werwę.
Po wydaniu „Asphyxia” zespół spędził dwa lata nad pisaniem nowego materiału roboczo nazwanego „Cult of Saints 1425”. Niestety album nigdy nie został wydany. Po tych wszystkich wydarzeniach zespół zawiesza działalność. W 2007 r postanawiają zebrać się ponownie i popracować nad „Cult of Saints 1425”, ale niestety i tym razem projekt ten został wstrzymany. Drogi muzyków rozchodzą się na dobre, a wspomniany wcześniej Phil Vane wraca do Extreme Noise Terror. Niestety na początku 2011r Phil żegna się ze światem żywych. Ja natomiast szczerze polecam ich szczytowe osiągniecie, czyli album „Silver or Lead”. Płyta kompletna!!!
foto: Archiwum Metalu metal-archives.com