Ostatnio mam smaka na polską muzykę rozrywkową. A nie powiem – jest w czym przebierać. Co chwila dostaję płyty debiutantów, którzy chcą przedstawić swoją wizję muzyki całemu światu 🙂 I często stwierdzam, że jak na debiutantów, zespoły te prezentują całkiem przyzwoity, a nawet wysoki poziom artystyczny. Mało tego: ich dojrzałość muzyczna wprawia mnie czasami w zakłopotanie 😉
Hasselhoff MesserSchmitt to świeży zespół, ale ludzie, którzy go tworzą, to starzy wyjadacze. Nie tak dawno wydali debiutancki materiał „Nie jest git”. Tylko pięć utworów, ale jak na mały rekonesans w zupełności wystarczy.
Słuchając tego krótkiego materiału cofnąłem się w czasie do lat ’80, gdzie muzyka punk rockowa w naszym kraju miała już spore audytorium. A takie kapele jak Armia czy Siekiera stawiały śmiało kroki na jarocińskiej scenie. I myślę, że ten materiał to taki hołd złożony tym zespołom. Jest brudno, obskurnie i z punkowym wkurwem. W warstwie lirycznej nie inaczej, czyli szara egzystencja zwykłego obywatela. Prosty przekaz dla każdego, bez owijania w bawełnę.
Czasami może i brzmi to bardziej metalowo, ale czuć, że dusze głęboko zakorzenione w punk rocku. No i nazwa. Może trochę intrygująca i prowokacyjna, która może się źle kojarzyć, ale myślę, że można ją potraktować z lekkim z przymrużeniem oka (mi akurat skrzyżowanie tych dwóch znanych nazwisk pasuje). Na zakończenie dodam, że takie granie mi jak najbardziej leży, bo proste przyjemności dają radość i mają swój urok. Aż nóżka sama rwie się na parkiet 😉
A – bym zapomniał! Teksty w języku ojczystym, więc można sobie pośpiewać razem z wokalistą. Chyba tyle, nie zawracam gitary i zapraszam do zapoznania się tym krótkim i skocznym materiałem.