Dziś po raz kolejny moja wielbiona od lat Irlandia, ale tym razem postawiłem na „młodzieżówkę”. Destylarnia Glendalough powstała w 2011r, a jej nazwa to nic innego jak polodowcowa dolina, która leży w górach Wicklow, słynąca z monasteru założonego w VI wieku przez św. Kevina (każda etykieta Glendalough jest zdobiona jego wizerunkiem).
Opisywana dziś Madeira Cask Finish zdobyła złoty medal na Irish Whiskey Awards w 2017 roku w kategorii „Best Single Irish Grain”, no i to mnie wcale nie dziwi, ponieważ w pełni zasłużyła na to wyróżnienie. Tyle tytułem wstępu, a teraz moje wrażenia smakowe.
Na początku zostałem niemiło zaskoczony, bo poczułem się jak w szpitalnej sali (jakieś leki, zużyte bandaże, generalnie apteka). Z czasem ten „szpital” ustąpił, ale lekki niesmak pozostał 🙂 W smaku dużo dobroci, bo na samym początku dostajemy pełen kosz owoców (śliwka, jeżyny, wiśnie).
Nieco później wchodzą przyprawy, czyli jest wanilia, cynamon i goździki. Finisz zdecydowanie należy do toffi, miodu, rodzynek i mlecznej czekolady z odrobiną ziela angielskiego i dębu. Ogólnie bardzo fajna, gładka i przede wszystkim pijalna whiskey, ale bez fajerwerków. Ja oczywiście jestem zadowolony bo to Irlandia, którą kocham bezgranicznie.