Zostawiam Czechy i lecę na chwilkę do Francji. Francuzi słyną z nie tylko z dobrych win i serów długo dojrzewających. Mają też kilka nietuzinkowych kapel. Naprawdę sporo by się tego uzbierało i nie sposób wymienić wszystkich. Pokrótce opiszę, co mnie urzekło w ich scenie metalowej i nie tylko.
Jedną z moich ulubionych kapel, której poczynania śledzę od początku, jest SUPURATION. Istnieją prawie 25 lat, a nagrali zaledwie trzy albumy. „The Cube” z 1993 roku jest moim ulubionym. 38 minut death doom’owej mieszanki z małymi naleciałościami progresywnego metalu. Słucha się tego wybornie. Charakterystyczny niski głos L. Loeza idealnie wtapia się w pejzaże malowane przez gitarzystów. Jest ciekawie pod względem aranżacji, a płyta nie nudzi nawet po kilkunastu przesłuchaniach.
Ci sami ludkowie tworzą też pod innym szyldem – S.U.P. Ich muzyka to wypadkowa progresywnego metalu, troszkę awangardy i szczypta oryginalności. W dorobku mają 7 płyt. Ja polecam ich ostatni krążek z 2008 roku „Hegemony”.
Lecimy dalej. Warto zwrócić uwagę na TREPALIUM. Młoda stażem kapela ma już na swoim koncie cztery długograje. Mi najbardziej przypadł do gustu ich drugi album „Alchemik Clockwork of disorder” z 2006 roku wydany przez Holy Records. Ciekawa mieszanka death metalu z mocnym groovem. Generalnie średnie tempa mieszają się z thrashową łupaniną. Częste zmiany, zakręcone aranżacje przeplatane blastami dają nam kawał solidnej, nienużącej muzy. Warto poświęcić kilka chwil na Trepalium, naprawdę są tego warci.
Czwartą kapelą, o której też warto wspomnieć, jest Sebkha Chott. Może nie jest to zespół typowo metalowy, ale kilka słów można o nich skrobnąć. Jedyne pasujące do nich słowo jakie mi się ciśnie na usta to… „KOSMICI”! Byłem świadkiem ich występu na żywo i po prostu to, co zobaczyłem, rozłożyło mnie na łopatki. Kilku gości ubranych w przedziwne stroje, kombinezony, rajstopy, maski i inne cuda zaserwowało niesamowitą mieszankę wszystkiego ze wszystkim.
Jest tu odrobina metalu, ale im dalej w las tym ciemniej. Sekcja dęta robi wrażenie, bo takie cuda wygrywają, że głowa mała. Czasami wydaje się, że każdy sobie coś tam gra i jakoś się to kupy trzyma. Jest dziwnie. Czasami zapędzają się a takie rejony pozamuzyczne, że ciężko to do czegoś przyłatać. Muzyczny obłęd!!! Ich muzyka mogłaby posłużyć jako tło do jakiegoś obrazu Davida Lyncha. Myślę, że w skrócie można ująć to tak „Metal-avant-disco-fusion-jazz-kabaret music”. Wszelakim dziwakom, którzy lubią eksperymenty w muzyce spodoba się twórczość Sebkha-Chott. Ja jestem jak najbardziej na TAK.
foto: metal-archives.com, www.uergsel.de