Przypadkiem spojrzałem na moją biblioteczkę z płytami i oko me zawiesiło się na kapeli CONJURER z Wielkiej Brytanii. Ich drugi album „Pathos” ukazał się na początku lata i pamiętam, że całkiem fajnie mi wszedł, więc czemu by nie przedstawić go szerszej publiczności (chociaż w przypadku mojego bloga – to raczej wąskiemu gronu koneserów 😉 ).
CONJURER to czterech młodych gniewnych kolesi z miejscowości Rugby (hrabstwo Warwickshire w środkowej Anglii). Powstali w 2014 r i do tej pory nagrali dwa albumy i kilka mniejszych płytek. „Pathos” to ich najmłodsze dziecko, ale za to bardzo dojrzałe, które posiada świadomość istnienia i poruszania się w trudnych warunkach muzycznego „bagna”.
Przechodząc do muzyki, to CONJURER nie trzyma się kurczowo stylistycznych ram. Za to bardzo sprawnie żongluje w kilku kierunkach. Już na samym wstępie serwuje matematyczną łamigłówkę z ckliwą melodią i ryczącym wokalistą w tle („It Dwells”). „Rot” wprowadza pewien spokój, by po chwili nadać relację z opuszczonego psychiatryka, gdzie duchy majaczą historie pisane ludzkimi fobiami. Jest w tym szaleństwie jakaś metoda, gnijemy i nie ma na to wpływu nikt, bo cały świat jest zgniły i zepsuty. Piękne zestawienie obłędnych growli z wysokimi skrzekami. Ten utwór to wielki schizofreniczny obraz upadku ludzkości, niemy krzyk, którego nikt nie słyszy. Dla mnie jeden z ciekawszych utworów na płycie.
„All You Will Remember” powoli płynie, a tajemne szepty budują specyficzny klimat. Spokojny i melodyjny utwór z damską narracją, na uspokojenie zamiast herbatki z melisy. Choć w końcówce utworu nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Natomiast „Basilisk” znów nęka obłędem w oczach. Powolne dozowanie leków uspokajających daje efekty z opóźnieniem. Ciekawy klimat, ale tylko z pozoru, strzeżmy się spojrzenia Bazyliszka, który czai się gdzieś w zakamarkach nicości. „Those Years, Condemned” tutaj następuje niezrozumiały dialog szaleńca z niewidzialną siłą. I te wszystkie lata, nic nie znaczą. Na zawsze potępiony. Koniec utworu niszczy mi mózg.
„Suffer Alone” to krótki i dynamiczny cios. Uwolnienie energii i potężna nawałnica riffów. Lubię takie szybkie ciosy, bez czajenia się z konkretnym finałem. „In Your Wake” leniwie wylewa się z głośników, dryfuje bez celu, trochę mi to przypomina najmroczniejsze riffy Sabsów z odpowiednią dawką psychozy. Na zakończenie tej wędrówki CONJURER żegna nas utworem „Cracks in the Pyre”. Piękne akustyczne wejście z ponurym szeptem, który po chwili zamienia się w głęboki szloch. Połamane bębny, kłótnia wokalistów i szarpane riffy rozpylają w powietrzu straszny nieład. Powolutku wszystko zaczyna przypominać pewien schemat. Jaki? Po przesłuchaniu „Pathos” na to pytanie odpowiecie sobie sami.