Za oknem już jesień i to ta piękna, polska złota jesień, a ja… mam jeszcze kilka piwek z lata do przetestowania 🙂
W sumie już jakiś czas temu miałem się za nie zabrać, ale wyszło jak wyszło (muszę zainwestować w drukarkę czasu i trochę sobie dodrukować – tego wolnego oczywiście 🙂 ).
Może zacznę delikatnie – od piwa Be Like Mitch, które uwarzył AleBrowar, czyli browar kontraktowy, który swoje piwa warzy w Browarze Gościszewo. Jest to lekkie, orzeźwiające American Wheat o mętnej złotawej barwie, gęstej pianie i owocowym aromacie. W smaku wyczuwam owoce tropikalne (grejpfrut, pomarańcza, mandarynka), do tego delikatna goryczka i fajna podbudowa słodowa. Jak dla mnie jest idealne na letnie upały, bardzo rześkie i pijalne. Cóż mogę napisać więcej – POLECAM!!! Ekstr. 11,6%, alk.4,4%.
Kolejnym piwem, które na pewno warto spróbować, jest Forest z Browaru Nepomucen. Przyznam się bez bicia, że na swojej piwnej ścieżce jeszcze nie spotkałem tak „leśnego” piwa. Ale do rzeczy. Forest jest to piwo typu Forest IPA, do którego produkcji użyto gałązek świerku, sosny i jodły ( … i już jesteśmy w lesie… 🙂 ).
Piwo ma bursztynową barwę i niezbyt obfitą pianę. W smaku, to jakbym popijał świerkowe czy sosnowe igły zatopione w żywicznej lawie. Piwo jest dość słodkie, z wyraźnym słodem i ziemistym posmakiem. Dla mnie to piwo-ciekawostka i doprawdy nie jest złe, a na pewno inne niż wszystkie. No ale „dary lasu” nie wszystkim mogą posmakować. Ekstr. 15,1%, alk. 6%.
Kingpin to kolejny browar, który przypadł mi do gustu. Warzą bardzo ciekawe i oryginalne piwa. Jednym z takich piw jest Backyard Bully – Belgian IPA, czyli idealne połączenie smaków i aromatów piw belgijskich z wyrazistą słodową podbudową. W kolorze ciemny bursztyn z niezbyt obfitą pianą. Aromat wyraźny, owocowo-kwiatowy, zbalansowana goryczka i delikatny alkoholowy posmak (jednak moc robi swoje). Piwo wchodzi gładko na podniebienie, a nie zawsze tak mam w przypadku piw rzemieślniczych. Ja jestem na TAK!!! Ekst. 16%, alk. 7,2%.
Browar Dziki Wschód to kolejna ciekawostka na polskiej mapie producentów piw kraftowych. Dziś pod lupę wziąłem piwo Bumerang, czyli Indian Pale Ale na australijskich chmielach. Po otworzeniu nastąpił niezły gushing (eksplozja piany). Po nalaniu do kufelka tworzy się gęsta piana na ciemnopomarańczowym płynie. Bardzo wyraźna goryczka, słód i karmel. Po kilku łykach pozostał mi trochę dziwny posmak, ale nie mogę tego z niczym skojarzyć… (już wiem – to pędy bambusa w zalewie). Tragedii nie ma, ale ten posmak na długo zapamiętam. Ekst. 14,9%, alk. 5,6%.
I na zakończenie dzisiejszych zmagań zostawiłem sobie dwie krótkie pogawędki z Januszem Moczywąsem oraz Figlarną Bożeną. Oba piwa uwarzył Browar Waszczukowe w Browarze Rzemieślniczym Jan Olbracht z Piotrkowa Tryb. Janusz Moczywąs to typowy Dortmunder Export, czyli słodowy lager z delikatną goryczką. Kolor słomkowy, zmętniony, z gęstą pianą, a w smaku nuty zbożowe i kwiatowe akcenty. W letnie upalne dni idealnie ugasi pragnienie (…ale niestety już jesień). Ekstr. 12,5%, alk. 4,8%.
Natomiast Figlarna Bożena to piwo w stylu Pear Session India Pale Ale, czyli krótko „Piwna gruszka”, bo do produkcji użyto owoce suszonej gruszki. Piwo bardzo mętne, a na dodatek pływają w nim drobinki drożdży lub chmielu (ciężko zdefiniować). Piana szybko topnieje, ale za to jest baaardzo chmielowo 🙂 W smaku wyczuwalne owoce tropikalne i o dziwo – gruszka!!. Goryczka jak dla mnie w sam raz, wyczuwalna, ale bez przesady. Figlarna Bożena zdała egzamin celująco, może nie jest to wybitna IPA (APA), ale mi jej figle się podobają. Eks. 12,5%, alk. 4,2%.
I tyle do powiedzenia miała Bożena… może nie do końca figlarna 😉 To pisałem ja – piwna moczybroda 🙂