Niemieccy weterani thrashu powracają ze swoim dwunastym albumem zatytułowanym po prostu: „Accuser”. Przyznam się szczerze, że od jakiegoś czasu stałem się szalikowcem tych jegomości i śledzę ich poczynania dość skrupulatnie, zatem wieści o nowej płycie bardzo mnie ucieszyły. Premiera odbyła się dobry miesiąc temu, więc już się trochę osłuchałem i co nieco mogę powiedzieć.
Na płycie znalazło się 12 kompozycji, w tym dwa covery „Urgent” Foreigner oraz „The Eleminator” Agnostic Front. I tutaj powiem, że panowie podeszli do sprawy poważnie i rzetelnie wykonali swoją pracę. Oczywiście utwory zostały zrobione w typowym dla Accuser stylu – z thrashowym pazurem. Generalnie cała płyta kipi od znakomitych pomysłów. Frank Thoms (gitara i wokal) potrafi w thrashowe riffy jak nikt inny. Zresztą, co tu dużo pisać – Frank już ponad 30 lat wojuje na scenie, więc doskonale wie do czego służy gitara. A i gardło ma dość sprawne, bo w tym wieku to co poniektórzy już tylko chrypią. Frank popełnił chyba najlepsze wokale w swojej karierze. Nie ma to jak dojrzałe i doświadczone gardło.
Płytę otwiera energetyczny „Misled Obediance”, po którym torpeduje nas „Phantom Graves”. Chwila przerwy na złapanie oddechu i wchodzi groove thrashowy „Temple of All”. Jak dla mnie jeden z lepszych na płycie, no i ten koszący riff – miodzio! Na uwagę też zasługuje „Psychocision”, który jest typowym thrashowym pociskiem. Idealny killer track, który na żywo pozamiata. Co mi jeszcze wpadło w ucho, to genialne solówki. Jakoś specjalnie za nimi nie przepadam, ale tutaj są krótkie, zwięzłe i na swoim miejscu.
Jak dla mnie Accuser nagrał jedną z lepszych płyt w tym roku, jeśli chodzi o kategorię Thrash Metal. Mi siadła od razu i dość często jej słucham.
Kto nie słyszał – niech szybko nadrobi zaległości, bo naprawdę warto.