Choroszcz – miejscowość w woj. podlaskim, niedaleko Białegostoku. Znana jest głównie ze szpitala psychiatrycznego. Ponoć określenie powszechnie znane wśród białostoczan i widzów Szkolnej 17 to: „Ty jesteś nienormalny człowiek, Ty do Choroszczy niedługo pojedziesz”. Tyle internety.
Natomiast dziś w głowie hula mi muzyka z płyty „Rojenie”, czyli jednoosobowego projektu CHOROSZCZ. Nie wiem czy człowiek kryjący się pod inicjałami TB nazwę zaczerpnął od tej miejscowości, czy to zwykły zbieg okoliczności. Ale nie ważne, zajmijmy się muzyką.
„Rojenie” zawiera sześć kompozycji, których wspólnym mianownikiem jest black metal z małym „ale”. No właśnie. Autor wcale nie zamyka się w jednej szufladce z napisem „czarny metal”, lecz czerpie garściami z innych gatunków muzycznych. Zauważyłem też sporo odniesień do smolistego sludge metalu, który z kolei przejawia skłonności w kierunku psychodeliczno-schizofrenicznym (oj są momenty, które naprawdę ryją beret). Podoba mi się klimat w utworze „Dziura”, który oprócz podsuwania morderczych blastów potrafi na chwilę wyhamować i wprowadzić słuchacza w stan strachu i niepokoju. Uwielbiam takie schizy. Jak dla mnie kapitalne otwarcie. A im dalej w las tym ciemniej.
Materiał, który znalazł się na tym albumie to ogromny ładunek emocji. TB całość ubrał w brudne i brzydkie dźwięki, a słowem kluczowym w tym kontekście jest wszechobecny LĘK. Bynajmniej ja mam takie odczucia. Do tego polskie liryki, które do lekkich i przyjemnych nie mogę zaliczyć. Próbowałem przerobić je po swojemu, ale ogarnęła mnie pustka. Album doskonale broni się na płaszczyźnie dźwiękowej, całość brzmi spójnie i selektywnie. Instrumenty czytelne tworzące potężny monolit. Z utworów, które zapadły mi w pamięci wyróżniłbym „33”, i ten „bujający” riff, którego nie mogę przestać nucić 😉
Co by dużo nie mówić, rodzime podziemie ma jeszcze wiele do zaoferowania. Kiedyś recenzowałem debiutancki materiał ZMARŁYM i czułem, że w przyszłości coś z nich wyrośnie. Dziś mogę to samo powiedzieć o CHOROSZCZ. Jest ogromny potencjał i oby się nie zmarnował. Gratuluje udanego debiutu i czekam na kolejne dźwięki, możliwe, że płynące prosto z psychiatryka w Choroszczy 😉