Dziś znów mój wścibski nos wylądował w Irlandii, którą kocham miłością bezgraniczną. Nazwa tej whiskey pochodzi od nazwiska właściciela największej irlandzkiej destylarni XIX w. George’a Roe. Znajduje się w Dublinie przy Thomas Street i zajmuje powierzchnię 17 akrów. Roe&Co to blended whiskey, w której skład wchodzą destylaty zbożowe i słodowe dojrzewające w beczkach po bourbonie. Wyjściowa moc, którą uzyskuje ten trunek to aż 45 %, więc lekko nie jest 🙂
Przechodzę do konkretów. Na początku wywąchałem wanilię, brązowy cukier, owoce (jabłka, gruszki) i cynamon. W smaku, pomimo odpowiedniej mocy, bardzo delikatna z wyraźnym posmakiem rodzynek, odrobiną imbiru i znowu cynamonu. Ale to chyba wiadomo, bo Irlandia 🙂 Koniec dość długi i łagodny, ciągnący się jak peleton. Wyraźnie czuć wanilię i cynamon, czyli standard. Reasumując: Roe&Co to prosta i nieskomplikowana whiskey, którą bardzo dobrze się pije. Początkowy wyraźny posmak spirytusowy może odrzucać, ale po chwili wszystko łagodnieje. Podniebienie szybko się przyzwyczaja i można spokojnie się nią delektować. Ja jestem na TAK!