Po dłuższej nieobecności powracam z opisami ciekawych whisky, które są warte spróbowania. Więc spakowałem flaszeczkę i ruszyłem na łono natury. Po dotarciu na miejsce „nakryłem do stołu” i przy akompaniamencie cykad i innych trawiastych żyjątek rozpocząłem degustację. Dziś znów padło na moją ukochaną Irlandię i dość ciekawą whiskey Powers Gold Label, która dosłownie mnie oczarowała.
Ale może na początek kilka słów o destylarni. Słynny James Power, który był właścicielem pubu, zaczął destylować whiskey już w XVIII wieku. W 1966 roku John Power & Sons założyli Irish Distillers Group. A do 1975 r whiskey Powers produkowana jest w Midleton. Wersja, którą dziś kosztowałem, to tradycyjny irlandzki blend z trzykrotnie destylowanej whiskey single pot still i single grain. W późniejszym okresie całość dojrzewa 5-6 lat w beczkach po Bourbonie.
Jeśli chodzi o walory aromatowo – smakowe to na początku wyczułem owoce – głównie jabłka i gruszki. Później dołączyły przyprawy, czyli wanilia, pieprz i goździki.
W smaku, jak to bywa w przypadku irlandzkich whiskey, jest bardzo delikatna i przyjemna. Taki budyń waniliowy z procentami, do którego powrzucano owoce. Na końcu miód i lekka dębowa goryczka, która tylko dodaje pikanterii temu trunkowi. Więc polecam samemu skosztować i poczuć ten owocowy sad na podniebieniu.