Dawno nie było degustacji, a dziś nadarzyła się okazja, więc wykorzystałem sytuację i zamoczyłem dzioba 🙂
Tym razem na moim skromnym stole wylądował rum, ale nie taki jakiś Bidronkowy czy Lidelowy. Oto prawdziwy rum z Karaibów, którym zalewali się (nie)słynni piraci na Czarnej Perle. Proszę państwa: Pan Kraken we własnej osobie.
Już samo opakowanie robi wrażenie. Nietypowa butla z dwoma uszkami przy szyjce, ozdobiona dość ciekawą etykietą, na której widnieje wizerunek morskiego potwora.
Trunek ten powstaje na Wyspach Dziewiczych i destylowany jest w tradycyjnych alembikach. Następnie przelewa się go do dębowych beczek i tam już sobie długo i spokojnie leżakuje (od 12 do 24 miesięcy – to zależy od cierpliwości piratów 😉 ). Później do smaku dodawane są przyprawy, ale jakie – to wielka tajemnica. Ja wyczuwam cynamon, goździki, imbir. Kraken Black Spiced dodatkowo barwiony jest karmelem stąd ten bardzo ciemny kolor.
Jeśli chodzi o walory zapachowo-smakowe to na początku wywąchałem wanilię z orzechami i kawą. Po czasie pojawiły się przyprawy. Smak dość bogaty i gładki, bo wchodzi w gardziel idealnie. No nie sposób pominąć karmelu i goździków, które tutaj są bardzo wyraźne, a do tego delikatne akcenty pieprzu i pomarańczy.
Mi posmakował, więc na letnie upały z kilkoma kostkami lodu i plasterkiem cytryny będzie idealny. Na zdrowie.