Dziś znów lecę do Szkocji, by skosztować lokalnych destylatów 🙂 Tym razem padło na dziesięcioletnią Talisker single malt.
Jest to whisky słodowa, produkowana w gorzelni w Carbost, na wyspie Skye w Szkocji. Trunek ten wyróżnia się wysoką zawartością torfu i słonego posmaku. Spowodowane jest to dużą zawartością fenolu w trunku. Ja zbytnio nie przepadam za torfowymi whisky, ale tutaj stężenie nie jest aż tak mocne jak np w Ardbegu. Trunek przez dziesięć lat dojrzewa w beczkach z amerykańskiego dębu.
Talisker to whisky o złożonym i zbalansowanym charakterze, więc nie każdemu podpasuje. Mnie na początku odrzucił ten specyficzny dymny zapach. Po jakimś czasie zdążyłem do niego przywyknąć, ale posmak na podniebieniu pozostaje na długo.
W smaku wyczuwalne są suszone owoce, miód i oczywiście dym (taki z ogniska). Na dłuższą metę trochę męczy, ale jak przyzwyczaimy podniebienie do tego specyficznego posmaku – można się uzależnić. Ja raczej nie skusze się na kolejny zakup i pozostanę przy moich ulubionych irlandzkich destylatach.