Zastanawiam się od jakiegoś czasu – co skłania ludzi do tworzenia tak eklektycznych i bezdusznych dźwięków? Co siedzi w ich głowach, jakie emocje nimi kierują i co najważniejsze: czy ten chaos sami potrafią ogarnąć? Od kiedy usłyszałem pierwszy raz Ulcerate (a była to płyta „Vermis” z 2013 r), coraz uważniej zacząłem się przyglądać tym trzem Nowozelandczykom. Ich muzyka nie należy do lekkostrawnych, nie wpada w ucho za pierwszym razem. Mało tego – jest kompletnie nieprzewidywalna. Takiej muzyce trzeba poświęcić troszkę więcej czasu.
Najnowszy album „Stare into Death and Be Still” to prawie godzina zagmatwanych rytmów, połamanych struktur i innych zawirowań muzycznych, które kojarzą mi się z jednym – z bałaganem, ale takim celowym, estetycznym, w którym idzie się poruszać nie potykając się o porozrzucane przedmioty. U jednych ten bałagan może wywołać tzw. odruch wymiotny, a u innych zadowolenie. Jak dla mnie Ulcerate świetnie sobie radzi w tym muzycznym chaosie, pichcąc wyśmienite śmiercionośne dania. Niby jest to death metal, ale nie do końca bym się z tym zgodził.
Ciężko mi określić w jakim muzycznym gąszczu tkwi muzyka Ulcerate. Myślę, że utknęli w tej samej czarnej dziurze co Imperial Triumphant. Gęste struktury utworów wybijają się ponad opary dymu i na powierzchni można zaczerpnąć świeżego powietrza. Łapiemy oddech i w tym momencie pojawia się to COŚ. Ulcerate potrafi stworzyć taki klimat, że ciarki na ciele nabierają zupełnie innego znaczenia.
Bardzo lubię rejestry w jakich porusza się Paul Kelland, jest głęboko i wyraźnie. Generalnie przy takim natężeniu dźwięków ciężko coś rozszyfrować, a tutaj nie mam z tym najmniejszych problemów. Po prostu od pierwszego wyziewu jest zagłada. Zresztą partie perkusji też robią wrażenie i myślę, że Jamie Saint Merat jest jednych z najlepszych perkusistów na scenie metalowej. Co bym nie napisał to i tak słowa tego nie oddadzą. Kto odważny i lubi troszkę pogłówkować przy odsłuchu, to radzę od razu wziąć tygodniowy urlop, zaszyć się na jakimś bieszczadzkim zadupiu i powolutku delektować się tymi nie do końca pięknymi melodiami.
Dla mnie Ulcerate i tym razem stanęło na wysokości zadania. Obcowanie z „Stare into Death and Be Still” to czysta przyjemność. POLECAM!!!