No to się panowie z Halucynogen wstrzelili z tytułem płyty w obecne czasy 😉
„Zaraza” to debiutancki album komanda z Rzeszowa, dowodzonego przez niezniszczalnego Mariusza „Mańka” Zawadzkiego – ex Misteria (starzy wyjadacze rodzimej sceny na pewno pamiętają ten zacny hord). Na płycie znalazło się trzynaście szczęśliwych kompozycji okraszonych tłustymi thrashowymi riffami, solidnym wyziewem paszczowym o przeróżnych barwach i perfekcyjną grą tarabaniarza, któremu dzielnie wtóruje szarpacz grubych „sznurków”. Płyta od jakiegoś czasu kręci się w moim odtwarzaczu i ni cholery nie chce wyjść. A dlaczego? Bo to bardzo dobra płyta jest. No to lecimy z tą „Zarazą”.
Zawsze to powtarzałem i będę powtarzał, że ni hu ha – polskie wokalizy nigdy mi nie leżały w brutalnej muzyce. Akurat tutaj bardziej bym widział i słyszał angielską flegmę, ale to tylko moje skromne zdanie. Żyjemy w PL, więc każdy zrozumie, co chce przekazać nam pan „piosenkarz”. Teksty na czasie (polityka, patologia, władza i cała puszka Pandory), wyryczane bardzo wyraźnie, a to duży plus, bo nawet ja z lekko upośledzonym narządem słuchu zrozumiałem, co leży Mańkowi na wątrobie.
Co do muzyki to powiem tak: po prostu kopie dupsko jak trzeba. Utwory płyną raczej w wolnych tempach z typowo thrashową motoryką, czasami podlane śmiertelnym sosem, ale to tylko dla zaostrzenia apetytu. Moje ucho wytrawnego konesera metalowej sztuki wyłapało echa wyżej wspomnianej Misterii, ale to oczywista oczywistość. Druga sprawa – płyta nie od razu wpada w ucho, więc trzeba jej poświęcić chwilkę, wgryźć się, zatopić kły i zassać, by po czasie dostrzec jej potencjał.
Na koniec pochwalę jeszcze szatę graficzną, bo rysunki, które ilustrują poszczególne utwory świetnie je odzwierciedlają. Dobra, dosyć tych pochwał i teraz przejdę do zjebek, które się należą za opieszałość w nagrywaniu debiutanckiego albumu. Ile kurła można czekać na taką zajebistą nutę, ile – się pytam?
Na dziś tyle bazgrolenia. Dzięki panowie, że zrzuciliście „ZARAZĘ” na ten ziemski grajdoł i w tych trudnych czasach umila mi życie. Mam nadzieję, że kolejna przyjdzie ciut szybciej 😉