Jak co roku – pod koniec maja do mojej mieściny zjeżdżają się wojowie, rycerze i cała królewska świta, by tradycyjnie uczestniczyć w turnieju rycerskim. Do zagorzałych zwolenników machania mieczem raczej się nie zaliczam, ale chętnie z Juniorem przyglądam się tej całej zabawie w średniowiecze. A wiadomo, że gdzie są rycerze, to jest i jadło wyborne…