Spiesz się powoli – tak mówi stare przysłowie i taki też jest doom metal oraz pochodne odmiany tej smutnej, wolnej i ponurej muzy. Dziś kilka słów o zespołach, które nie są jakoś specjalnie popularne w kręgach muzycznego show biznesu. Zaczniemy od Ameryki Południowej, a konkretnie Chile, gdzie od 1997 r pogrywa sobie Poema Arcanvm.

Poema Arcanus blog o doom metalu

Początkowo istnieli pod nazwą Garbage i nagrali jedną taśmę demo „Underdeveloped”, na którą składa się 20 min materiału w klimatach death/doom metal. Po zmianie nazwy  w  1999 r wychodzi ich debiutancki album „Arcane XIII”. 90 minut muzyki w klimatach doom metalowych z ciekawymi partiami spokojnego głosu.

 

Bardzo podoba mi się ich debiut, w którym wyczuwam niesamowitą dojrzałość muzyczną, gdzie u debiutantów to rzadkość. W 2002 r wydają „Iconoclast”, a trzy lata później „Telluric Manifesto”. Na tej płycie pokazali światową klasę, słychać wyraźny progres. Kompozycje nabrały większego rozmachu i ciekawej orkiestracji. Zaskoczyły mnie niebanalne partie fortepianu i kobiecych wokaliz. Rzekłbym, że to już nie jest zwykły doom tylko progressive doom/rock. Miło się tego słucha, więc zachęcam do zapoznania się z tym zespołem.

Esoteric blog o doom metalu

Kolejnym bandem, który para się „powolnym” metalem jest brytyjski Esoteric. Ich muzykę można określić jako Funeral doom, no i coś z tym pogrzebem mają wspólnego. Bardzo powolne, wręcz ślimacze tempa, smutne żałobne klawisze i grobowy ryk to w skrócie Esoteric. Zespół istnieje od 1992 r i nagrał sześć płyt. W sumie wszystkie są bardzo do siebie zbliżone, jeśli chodzi o muzyczną zawartość i żadnej Ameryki tutaj nie odkrywają, ale jest coś w tych dźwiękach, co przyciąga słuchacza. Jest niepokój, jest trans, jest misja (hmmm… pogrzebowa chyba). Czasami zapomną się i podkręcą troszkę tempo, ale to tylko mały niuans. Lubię takie marszowe procesje w wykonaniu Esoteric i mimo, że potrafią smucić tak ponad godzinę, to jest w tej muzie głębia, którą nie każdy odkryje. Polecam „The Maniacal Vale” z 2008 r.

Evoken blog o doom metalu

Podobnym zespołem jest amerykański Evoken, który tworzy swoje ponure dźwięki od ponad dwudziestu lat. W dorobku pięć dużych płyt i powiem szczerze, że tutaj już jest bardzo „grobowo”. Głos wokalisty swoimi nieludzkimi wyziewami mrozi krew w żyłach (idealny lektor do filmów grozy 😉 Na początek polecam zapoznać się z „Antithesis of Life” z 2005 r., bo to grób na 10 m w dół ziemi. Jeśli to podpasuje, to Evoken jest dla Was.

Rzut beretem i przenosimy się do Szwajcarii, gdzie swoje ponure dźwięki od 25 lat tworzy MORDOR. Ja bym określił ich twórczość mianem „minimalizm muzyczny”, bo to co produkuje tych trzech Szwajcarów ciężko ująć w jakieś konkretne ramy. Jest mrocznie, jest niepokój, dziwne fabryczne odgłosy, warczący głos i jakaś taka pustka ogarniająca cały ten muzyczny eksperyment. Nie spotkałem drugiej takiej oryginalnej kapeli jaką jest Mordor. Ich dźwięki pustoszą mój umysł do dziś. Co prawda nie nagrali pełnego albumu, ale ślad po sobie zostawili w postaci demo i splitów. Tylko dla wytrwałych polecam „Odes” z 1991 r i „Csejthe” z 1992r.

I na zakończenie coś z odległej Australii – Mornful Congregation, który to raczy nas swoimi smutnymi dźwiękami od 1993 r i mam nadzieję, że jeszcze długo będzie to robił. Ich muzyka bardzo przypomina mi My Dying Bride i w pierwszej chwili pomyślałem, że to taki Australijski brat bliźniak 😉

blog o doom meatlu Mornful C.

Lubię wczesne produkcje My Dying więc i M.C. bardzo mi przypasił. Muzyczna podróż po pustkowiach smutku i depresji, która nigdy się nie kończy. Bolesne to dźwięki, ale niekiedy ukoją dusze co wrażliwszych słuchaczy, do których to kieruję. Sprawdzić koniecznie „Concrescence of the Sophia”. Rozpacz, ból, depresja – tak można opisać w skrócie ten Doom/funeral metal. Ja sam od czasu do czasu w zależności od nastroju uwielbiam zanurzyć się w takich niekoniecznie wesołych nutach.

 

 

 

foto: Archivum Metalu metal-archives.com